Jak tylko zobaczyłam w czołówce, że film ma wsparcie PISF to czułam, że dobrze nie będzie.
Tania propagandówka, w sam raz dla wielbicieli GW.
Mogło być fajnie a skończyło się jak zawsze...
Przez lata miałam słabość do Bodo Koxa, jego "Silvermana" oglądałam kiedyś codziennie niczym teledysk. Doskonała "Krew z nosa". A tu nagle, niestety, jakaś propagandówka, tania, szmirna, cienka...
Tylko brakowało scen by stara sąsiadka od papierosów słuchała słynnego Radia Maryja.
"Żarty" Głowackiego wzbudzały zażenowanie. Lubię tego aktora ale tutaj był nadprzerysowany. Scena u lekarza to kompletna porażka.
Bardzo też lubię Mecwaldowskiego ale role upośledzonych wciąż należą do di Caprio i Edwarda Nortona. Mecwaldowskiemu zwyczajnie się nie udało. Nie wystarczy dziwnie się zachowywać.
Kox - nie bierz kasy od państwa. Rób za swoje, dobrze, jak wcześniej, bez propagandy...