Cały film- zarówno serię I jak i resztę (nie wiadomo po co nakręconą) zdominowała postać Granda oraz gra Małaszyńskiego. Cała reszta jest tłem dla jego gry oraz uśmiechu. Przyjemnie się na niego patrzy, bo jest zawodowcem w tym co robi.
Z przykrością zaś stwierdzam, że Pan Szyc, mimo zachwytrów nad jego talentem, umie grać tylko Pana Szyca. Niektórzy pisali o dylematach moralnych jakie odczuwa - nie dostrzegłem żadnej gry w jego występach. Podobnie ma się do innych postaci.
Trzeba dodać, że scenarzysta i reżyser tab bardzo chcieli zrobić mroczny film, gdzie wszęzie są tajemnice, nikomu nie można ufać, że film po I serii przestaje być ciekawy narracyjnie. Gra aktorów bez Małaszyńskiego jest męcząca. Pan Szyc i Pani Różdżka grają jak drewno - ich dialogi są przewidywalne, żadnych emocji.
Seria III to zapewne pożegnanie dla Kozłowskiego. Ale po co było go zabijać? Lepiej było ubrać w to tego szefa policji. Wystarczyło zrobić dobry film dla Małaszyńskiego - on by pociągnął nawet monodram.
R
A co do jego roli, zagrał jak Pinokio - zero gry aktorskiej. W każdej scenie jest drewniany niczym kłoda, mina ta sama, zero mimiki, zero wczucia. Nie ma co, dobry aktor. :)
Wskaż mi proszę zdanie w swojej wypowiedzi, które zawiera treść, do której można się odnieść. Z góry dziękuję.
P.S. Za Fanboy dziękuję. - odbieram to jako komplement.
Chętnie. Ale w słowach, które piszesz, nie ma treści.
Wybacz, nie wchodzę w dialogi na tym poziomie.
Nie licz więc na podjęcie dalszej polemiki. Jeżeli jednak chcesz rozwinąć wątek główny w sposób konstruktywny, chętnie podejmę temat.
Zgadzam się z tym utrzfiłes100%. Małaszyński pociągnął cały film jego postać świetnie zagrana Na nim się opierali 3 sezony .
dla mnie oprocz Malaszynskiego warto obejrzec dla Kozlowskiego bo milo sie oglada jak gra :)